wtorek, 30 czerwca 2015

TO NIE ROZDZIAŁ!

Jak widzicie po tytule tak, to nie jest rozdział. Zapewne nie spodziewaliście się tego, ale postanowiłyśmy zakończyć to fanfiction. Dlaczego? Myślimy, że to przez brak motywacji. Po prostu w pewnych momentach nie miałyśmy już ochoty dalej pisać. Czasami zastanawiałyśmy się czy jest tutaj ktoś kto czyta to stale i czeka z niecierpliwością na nowy rozdział. Teraz, prawdopodobnie usuniemy to ff. Chyba, że znajdą się osoby, którym faktycznie zależy żebyśmy dalej to fanfiction pisały, ale wtedy przeniesiemy się na wattpad ponieważ będzie tam nam wygodniej pisać.

Mamy nadzieję, że nas rozumiecie.

Magda i Wera xx

sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 5

Meg's POV:

Był ranek, a dokładniej 7:24. Spałam dopóki nie zadzwonił mój cholerny budzik, który miałam włączony na 7:30, aby przygotować się do szkoły na czas.
Leniwie wstałam i wyłączyłam budzik. Usiadłam na krześle naprzeciwko mojej toaletki, jak zawsze popatrzyłam na siebie i westchnęłam. Sięgnęłam po mój telefon, który leżał na małej szafce nocnej. Odblokowałam go i zauważyłam wiadomość. Na początku myślałam, że to Luke jednak się myliłam. Był to nieznany numer.


Przez dobre 5 minut patrzyłam się na tę wiadomość. Nie wiedziałam kto to był i skąd ma mój numer.
Rzuciłam telefon na łóżko i poszłam do łazienki chcąc zapomnieć o tym cholernym sms'ie.
Rozebrałam się i wzięłam prysznic, który trwał jakieś 20 minut. Kiedy wyszłam wytarłam się miękkim ręcznikiem, owinęłam się nim i wysuszyłam włosy. Wzięłam moją piżamę i poszłam do swojego pokoju, usiadłam znów przy mojej toaletce i rozczesywałam moje kręcone włosy, których szczerze nie dało się rozczesać. Kiedy zrobiłam już z nimi porządek, wzięłam się za robienie swojego codziennego makijażu. Był on delikatny, w sam raz dla mnie. Podeszłam do szafy i wyciągałam z niej ubrania, w których miałam zamiar iść dziś do szkoły. Postawiłam na czarne spodenki z wysokim stanem, czarny cropp-top, czerwono-czarną koszulę w kratę i moje czarne conversy. Przeglądałam się w lusterku dopóki nie usłyszałam dźwięku mojego telefonu. Tym razem był to sms od Luke'a.


Szybko odpisałam mu zwykłe "Okej".


Schowałam telefon do jednej z kieszeni moich spodenek, wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę drewnianych schodów. To dziwne, ale nie słyszałam żadnych krzyków ani rozmów Cat i Hannah.
Zeszłam na dół, a następnie skierowałam się do kuchni. Na krześle przy stole zauważyłam dziadka czytającego gazetę i babcię robiącą śniadanie.
- Dzień dobry - powiedziałam do nich.
- Dzień dobry wnusiu - powiedzieli razem.
- Gdzie Cat i Hannah? - spytałam.
- Poszły wczoraj na nocowanie do kogoś, już nie pamiętam nawet kogo - odparła babcia.
- A rodzice gdzie?
- Pojechali do sklepu i gdzieś jeszcze.
Kiwnęłam tylko głową na znak, że rozumiem i podeszłam do blatu. Wyciągnęłam z szafki moje ulubione czekoladowe płatki, miskę i łyżkę oraz mleko z lodówki. Gdy mikrofalówka zaczęła dawać znaki oznaczało to, że mój posiłek jest już gotowy. Wzięłam swoje płatki i usiadłam przy stole, a następnie zaczęłam je jeść.
- Za kilka dni razem z dziadkiem wyjeżdżamy - usłyszałam głos mojej babci. Zdziwiłam się, kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć.
- Gdzie?
- Jedziemy do szpitala na badania, a później gdzieś jeszcze. Nie wiemy jeszcze kiedy wrócimy. Może za kilka tygodni - westchnęła, a w jej głosie wyczułam mały smutek.
- To oznacza, że mama jedzie z wami, tata do pracy, a ja zostaje z Cat i Hannah?
- Dokładnie - Ach.. gorzej już być nie może. 
Dokończyłam swoje płatki, a już po chwili ktoś zadzwonił do drzwi. Babcia szybko pobiegła by otworzyć. Okazało się, że to Luke, ponieważ słyszałam jak się kłócił, że nie nazywa się Lucyfer tylko Luke. O mało co nie wybuchłam śmiechem. Zresztą jak zawsze.
- Hej - powiedział promiennie gdy wszedł do kuchni. Miał na sobie czarne rurki, białą bokserkę i czarne vans'y. Typowy Luke.
- Hej Lucyferku - powiedziałam i zaśmiałam się głośno. Mruknął lekko zdenerwowany.
- Spokojnie - roześmiałam się.
Spojrzałam na zegarek była 8:40.
- Luke musimy już iść. Jest 8:40. Zaraz wracam wezmę tylko plecak z góry - powiedziałam i pobiegłam szybko na górę po niego.
- Możemy już iść - powiedziałam gdy zeszłam. Luke kiwnął głową.
- Do widzenia! - krzyknęliśmy razem do moich dziadków i wyszliśmy.
Przez całą drogę gadaliśmy i wygłupialiśmy się dopóki nie doszliśmy do szkoły. Nagle zauważyłam moją przyjaciółkę Amy. Niczym się obejrzałam była już koło nas.
- Hej Meg - powiedziała z uśmiechem.
- Hej Amy - uśmiechnęłam się. Luke tylko stał i się na nas patrzył
- Opss gdzie moje maniery - zaśmiałam się. - Luke poznaj moją przyjaciółkę Amy. Amy poznaj mojego przyjaciela Luke'a - powiedziałam z uśmiechem przedstawiając im sobie.
- Miło mi cię poznać - powiedział pierwszy Luke i wyciągnął do niej dłoń.
- Mi ciebie również - uśmiechnęła się do niego i lekko potrząsnęła jego dłonią.
- To ja już idę może zobaczymy się na lunchu dziewczyny? - spytał z uśmiechem blondyn.
- Jasne! - powiedziałyśmy jednocześnie po czym zaśmiałyśmy się.
- To do lunchu. Pa! - powiedziałam i pomachałam mu razem z moją przyjaciółką.
- Pa dziewczyny! - odmachał do nas i wtedy każdy z nas poszedł w swoje strony.
Razem z przyjaciółką skierowałyśmy się w stronę sali numer 41 gdzie miała odbyć się nasza pierwsza lekcja - chemia. Lekcja minęła mi bardzo szybko i bez żadnych komplikacji. W sumie tak samo jak cała reszta dnia w szkole. Na stołówce niektórzy ludzie patrzyli się jeszcze dziwnie na mnie po ostatnim incydencie, ale starałam się udawać, że nic nie widzę i się tym nie przejmować. Oczywiście nie zabrakło żartów od strony Luke'a, które szczerze nie były śmieszne i to właśnie z tego się najbardziej śmiałam. Wychodząc ze szkoły po skończonych lekcjach dostałam od mamy sms'a, żebym szybko wracała do domu. Przepraszając moich znajomych prędko ruszyłam przed siebie. Niestety na moje nieszczęście musiałam na kogoś wpaść.
- Ugh.. przepraszam - powiedziałam do nieznajomego, a następnie na niego spojrzałam. Był dość wysoki, miał brązowe oczy oraz włosy. Po jego zbudowanym ciele mogłam wywnioskować, że jest jednym ze sportowców w naszej szkole. Całkiem przystojny... 
- Nic nie szkodzi - uśmiechnął się. - Jestem Sam - przedstawił się.
- Meg, przepraszam cię ale się bardzo śpieszę.
- Spoko. Mogłabyś mi podać swój numer telefonu, może się jeszcze kiedyś spotkamy? - zaproponował i podrapał się po karku. Widziałam, że się denerwował.
- Jasne - uśmiechnęłam się, a następnie wymieniliśmy się swoimi numerami telefonu.
- Dzięki.
- Nie ma sprawy. Ja już idę. Pa.
- Cześć - odpowiedział i ruszył w swoją stronę, tak samo jak ja.
Po 10 minutach drogi dotarłam do domu.
- Jestem! - krzyknęłam przekraczając jego próg i ściągając buty.
- Meg, jesteś. Choć tutaj. - usłyszałam głos mojej mamy, dobiegający prosto z kuchni.
- Co się stało? - zapytałam.
- Może już wiesz, a może i nie. Razem z babcią i dziadkiem wyjeżdżam, a twój tata wraca do pracy więc musisz zostać razem z Catline i Hannah - odparła.
- Już wiem. Babcia mi rano powiedziała.
- Dobrze. Wyjeżdżamy prawdopodobnie za 3 dni i nie będzie nas przez około 2 tygodnie.
- Okej - westchnęłam i ruszyłam w stronę swojego pokoju.
Gdy się już w nim znalazłam pierwsze co zrobiłam to położyłam się na moim wygodnym łóżku. Leżałam i po prostu rozmyślałam. Nagle zadzwonił mój telefon, a na wyświetlaczu widniało imię "Sam". Momentalnie się uśmiechnęłam, po czym w końcu odebrałam.
- Hej Meg, co porabiasz? - spytał.
- Hej Sam, jak na razie leżę - zachichotałam, na co on również.
- Może chciałabyś gdzieś ze mną dzisiaj wyjść? - zapytał niepewnie po krótkiej ciszy.
- Jasne, gdzie? - powiedziałam z uśmiechem.
- Może do kina? - zaproponował, w jego głosie wyczułam radość.
- Pewnie.
- W takim razie przyjadę po ciebie o 18, wyślij mi tylko swój adres.
- Okej, pa!
- Pa!
Po chwili rozłączyłam się i byłam bardzo szczęśliwa. Pierwszy raz chłopak zaprosił mnie na randkę! Od razu wysłałam mu adres, aby później o tym nie zapomnieć. Jeszcze chwilę siedziałam na moim łóżku i nadal nie mogłam w to uwierzyć. Z transu wybudził mnie dźwięk mojego telefonu.


Szybko przeczytałam wiadomość i się uśmiechnęłam, a na mojej twarzy pojawił się lekki rumieniec. Gdy się już opanowałam zaczęłam wystukiwać odpowiedź.



Odpisałam i odłożyłam telefon na szafkę nocną obok mojego łóżka. Szybko pobiegłam do łazienki i wzięłam krótki prysznic, który zajął mi z około 10 minut. Wróciłam do pokoju i podeszłam do mojej dużej szafy po czym zaczęłam szukać w niej jakiejś sukienki, w której mogłabym pójść na "randkę" z Sam'em. Znalazłam moją jedyną biało-czarną, prześwitującą sukienkę, która sięgała mi nad kolana. Postanowiłam ubrać czarną, koronkową bieliznę, a na nogi założyłam moje czarne balerinki. Rozczesałam i pokręciłam delikatnie moje włosy. Następnie wzięłam się za robienie makijażu. Chwilę później do pokoju weszła Caitline.
- Wow - powiedziała patrząc na mnie ze zdziwieniem.
- Jak wchodzisz to pukaj - mruknęłam. - Czego chcesz? - omijając moje pytanie szybko do mnie podeszła nadal oszołomiona i zapytała:
- Gdzie się wybierasz? - na jej twarzy za widniał szeroki uśmiech. - Czyżby randka?
- Może - powiedziałam nakładając tusz do rzęs.
- Z kim?! - zaczęła piszczeć.
- Z Sam'em, a co? - po tym jak jej to powiedziałam mina jej zrzedła.
- Z tym Sam'em?! Z naszej szkoły?!
- Tak - odparłam i tym razem nałożyłam na usta błyszczyk.
- Szalejesz - powiedziała i puściła mi oczko. Zauważyłam, że siada na moim łóżku. Czy ona ma zamiar tutaj siedzieć? Ja chyba też powinnam mieć chociaż trochę prywatności.
Gdy skończyłam robić makijaż przyglądnęłam się w lusterku, a następnie wstałam i spytałam:
- Jak wyglądam?
- Cudownie! - powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy.
Wzięłam jeszcze moją białą kopertówkę, do której wrzuciłam telefon, portfel i inne rzeczy. Kilkanaście minut później usłyszałam dzwonek do drzwi więc szybko chwyciłam moją skórzaną, czarną kurtkę i zeszłam na dół. Otworzyłam je, a moim oczom ukazał się Sam, który miał na sobie jeansy, biały podkoszulek i tak samo jak ja czarną, skórzaną kurtkę.
- Hej - w końcu się odezwałam.
- Hej, ślicznie wyglądasz - powiedział i mnie przytulił.
- Dziękuję. Ty również wyglądasz świetnie.
- Idziemy? - spytał
- Tak, chodźmy.
Skierowaliśmy się w stronę jego czarnego BMW. Sam otworzył mi drzwi i gestem ręki pokazał, żebym weszła do środka. Zamknął drzwi i sam obszedł samochód dookoła po czym wsiadł na miejsce kierowcy. Odpalił silnik i ruszyliśmy. Po chwili ciszy w końcu się odezwał:
- Cieszę, że się zgodziłaś.
- Ja też się cieszę - powiedziałam i posłałam mu ciepły uśmiech.
Po 15 minutach jazdy byliśmy już na miejscu. Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się w stronę kina. Sam niepewnie chwycił mnie za rękę, widząc to tylko się uśmiechnęłam i pewniej chwyciłam jego dłoń na co i on się uśmiechnął.
- Na co chcesz iść? - spytał, kiedy byliśmy już w środku.
- Hmm... może być horror - zaproponowałam.
- Okej. To ja pójdę kupić bilety, a ty może coś do jedzenia - powiedział i podał mi pieniądze, a ja kiwnęłam głową.
Skierowałam się w stronę kas gdzie mogłam kupić jedzenie. Gdy stałam w kolejce zauważyłam blond czuprynę. Po chwili owa osoba odwróciła się, a moim oczom ukazał się Niall. Szybko się skuliłam i odwróciłam się do niego plecami, tak aby mnie nie zauważył. Na szczęście mi się udało bo po chwili widziałam go rozmawiającego z jakąś blondynką. Zamówiłam dla nas ogromny popcorn i duże cole, a następnie udałam się znowu do Sam'a.
- Wybrałem "Carrie". Może być?
- Jasne - odparłam i się uśmiechnęłam.
- Daj to bo widzę, że ledwo co to trzymasz - zachichotał i wziął ode mnie popcorn oraz jedną z coli.
- Idziemy? - spytałam, na co kiwnął głową.
I tak też się stało. Udaliśmy się do wyznaczonej sali, usiedliśmy na swoich miejscach i zanim rozpoczął się film jeszcze rozmawialiśmy. Kilka minut później rozpoczął się film. Widziałam jak Sam się do mniej zbliżył, więc bez wahania się do niego przytuliłam i uśmiechnęłam. Kątem oka zauważyłam jak on również się uśmiecha. Niestety mój uśmiech nie trwał długo ponieważ kilka siedzeń niżej zauważyłam Niall'a z tą blondynką, którą widziałam wcześniej. Modliłam się w duchu, żeby mnie tylko nie zobaczył. Cały seans byłam w objęciach Sam'a i muszę przyznać, że było mi wygodnie. Kiedy film się skończył wyszliśmy razem z sali i udaliśmy się do wyjścia jednak ktoś musiał nam przerwać.
- Sam! - usłyszeliśmy. Po głosie poznałam, że był to Niall.
Odwróciliśmy się w jego kierunku, a Sam do niego podszedł i razem zrobili ten swój "przyjacielski" uścisk czy coś w tym stylu. Ja stałam tylko z boku i starałam się, żeby mnie nie zauważył. Na moje nieszczęście Sam pociągnął mnie w jego stronę.
- Meg to jest mój przyjaciel Niall, Niall to jest Meg - przedstawił nam sobie.
Niall zeskanował mnie wzrokiem. Widziałam jak się patrzył na moje cycki przez tą sukienkę. Mogłam pożyczyć jakąś od Cat lub Hannah. Niall kiwnął głową i powiedział:
- Miło mi cię poznać Meg - po tych słowach na jego twarzy zagościł uśmieszek, a mnie przeszedł dreszcz. Tak, niech jeszcze udaje, że nic się nie stało. Może jednak zapomniał? Może i to lepiej dla mnie? Eh...
- Mi ciebie też - udało mi się wydusić.
Jeszcze chwilę tak staliśmy i rozmawialiśmy, a przez "rozmawialiśmy" miałam na myśli to, że Sam rozmawiał z Niall'em a ja tylko stałam i słuchałam. Jeśli dobrze zrozumiałam rozmawiali o jakimś meczu, który miał się niedługo odbyć. Po kilku minutach skończyli i się pożegnali.
- Cześć - powiedział Sam.
- Cześć - kiwnął głową Niall. - Pa Meg - powiedział i puścił mi oczko po czym odszedł. Co to miało do cholery być?! 
Razem z Sam'em skierowaliśmy się do jego samochodu. Przez kilka pierwszych minut jazdy nie odzywałam się. Sam najwidoczniej musiał to zauważyć ponieważ położył swoją rękę na moim kolanie i się spytał:
- Co jest mała?
- Sama nie wiem - odezwałam się chwilę później. - Myślę, że to przez Niall'a.
- Niall'a? - zdziwił się. - Co ci takiego zrobił?
Zastanawiałam się czy mu powiedzieć, czy też nie. Postanowiłam jednak nie ukrywać tego bo i tak prawdopodobnie cała szkoła już wie o tym co stało się wtedy na stołówce. Po kilkuminutowej ciszy nareszcie się odezwałam.
- Klika dni temu... - zaczęłam - widziałam na stołówce Niall'a, zaczęłam się z niego śmiać. Po chwili do mnie podszedł i powiedział, żebym uważała po czym wyszedł ze stołówki razem z resztą. Nie wiedziałam o co mu wtedy chodziło, do dzisiaj nie wiem. Ale jak widać dzisiaj nie poruszył tego tematu. Może o tym zapomniał. - powiedziałam na jednym tchu. Sam uważnie mnie słuchał, aż w końcu się odezwał.
- Może faktycznie o tym zapomniał - odparł. - Ale pamiętaj ja zawsze będę przy tobie, nawet jeśli by się coś stało - na te słowa uśmiechnęłam się. W sercu poczułam ciepło, wiedziałam, że mogę na niego liczyć.
- Dziękuję - powiedziałam.
- Nie masz za co - spojrzał na mnie krótko ponieważ prowadził samochód. - Co do Niall'a... gdy się go bliżej pozna możesz mi wierzyć lub i nie, ale jest spoko gościem. Myślę, że mogłabyś mu dać szansę i się z nim zaprzyjaźnić - powiedział, a w jego oczach widziałam szczerość. Ja z Niall'em? Zaprzyjaźnić? Może ma rację? W końcu nie byłoby tego "napięcia" między nami. A może tylko się mylę? 
Po 10-minutowej jeździe byliśmy już pod moim domem. Siedzieliśmy jeszcze chwilę w samochodzie Sam'a i rozmawialiśmy. Zaproponował, że mnie odprowadzi na co oczywiście się zgodziłam. Gdy byliśmy już pod drzwiami do mojego domu Sam nagle się do mnie zbliżył tak, że nasze klatki piersiowe stykały się. Kilka sekund później czułam jego pełne usta na moich. Sam polizał moją dolną wargę prosząc o wejście na co od razu się zgodziłam. W tamtym momencie dałam się ponieść emocją. Całowaliśmy się dobre 5 minut, po chwili jednak się od siebie oderwaliśmy ponieważ brakowało nam powietrza.
- Dobranoc - powiedziałam z uśmiechem.
- Branoc - odpowiedział i jeszcze raz mnie pocałował. Tym razem był to krótki pocałunek. Poczekałam, aż wejdzie do samochodu, a następnie weszłam do domu. Już w progu zaatakowały mnie podekscytowane Cat i Hannah z takimi pytaniami jak: I jak było? Jaki był? Co robiliście?
Omijając je skierowałam się do mojego pokoju, niestety nie zaznałam w nim spokoju, gdyż wparowały do niego dziewczyny.
- Opowiadaj! Chcemy wszystko wiedzieć! - wykrzyczała wesoło Cat.
- No właśnie! Jak było? - dodała Hannah.
- Było świetnie! - powiedziałam szczęśliwa, a na mojej twarzy pojawił się lekki rumieniec gdy przypomniał sobie o tym co stało się przed chwilą.
- Aaa! Zakochałaś się! - zaczęły razem piszczeć.
- Wcale, że nie! - protestowałam pomimo, że w moim brzuchu panowało rozszalałe stado motyli.
- Jasne - powiedziała z sarkazmem Hannah. - A te rumieńce i pocałunek?
- Co?! Nie mówcie żeście podglądały.
- Dokładnie to robiłyśmy kochana - powiedziała Cat szczerząc się.
- Ugh... dacie mi już dzisiaj spokój? - spytałam z nadzieją.
- No dobra, ale pamiętaj będziemy cię jeszcze o to męczyć! - powiedziały wychodząc.
Poszłam do łazienki się przebrać i wziąć kąpiel. Kiedy wróciłam zauważyłam, że dostałam od kogoś wiadomość. Szybko ją otworzyłam, ale od razu tego pożałowałam.


Ten sam numer. Ta sama osoba, która nie wiem kim jest. Czego ona ode mnie do cholery chce?!

--------------------------------

10 komentarzy = next :)

Spodobało się? Jeśli tak, zostaw po sobie komentarz. :)
Madzia i Wera xx


#TeenageDreamFF