wtorek, 30 czerwca 2015

TO NIE ROZDZIAŁ!

Jak widzicie po tytule tak, to nie jest rozdział. Zapewne nie spodziewaliście się tego, ale postanowiłyśmy zakończyć to fanfiction. Dlaczego? Myślimy, że to przez brak motywacji. Po prostu w pewnych momentach nie miałyśmy już ochoty dalej pisać. Czasami zastanawiałyśmy się czy jest tutaj ktoś kto czyta to stale i czeka z niecierpliwością na nowy rozdział. Teraz, prawdopodobnie usuniemy to ff. Chyba, że znajdą się osoby, którym faktycznie zależy żebyśmy dalej to fanfiction pisały, ale wtedy przeniesiemy się na wattpad ponieważ będzie tam nam wygodniej pisać.

Mamy nadzieję, że nas rozumiecie.

Magda i Wera xx

sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 5

Meg's POV:

Był ranek, a dokładniej 7:24. Spałam dopóki nie zadzwonił mój cholerny budzik, który miałam włączony na 7:30, aby przygotować się do szkoły na czas.
Leniwie wstałam i wyłączyłam budzik. Usiadłam na krześle naprzeciwko mojej toaletki, jak zawsze popatrzyłam na siebie i westchnęłam. Sięgnęłam po mój telefon, który leżał na małej szafce nocnej. Odblokowałam go i zauważyłam wiadomość. Na początku myślałam, że to Luke jednak się myliłam. Był to nieznany numer.


Przez dobre 5 minut patrzyłam się na tę wiadomość. Nie wiedziałam kto to był i skąd ma mój numer.
Rzuciłam telefon na łóżko i poszłam do łazienki chcąc zapomnieć o tym cholernym sms'ie.
Rozebrałam się i wzięłam prysznic, który trwał jakieś 20 minut. Kiedy wyszłam wytarłam się miękkim ręcznikiem, owinęłam się nim i wysuszyłam włosy. Wzięłam moją piżamę i poszłam do swojego pokoju, usiadłam znów przy mojej toaletce i rozczesywałam moje kręcone włosy, których szczerze nie dało się rozczesać. Kiedy zrobiłam już z nimi porządek, wzięłam się za robienie swojego codziennego makijażu. Był on delikatny, w sam raz dla mnie. Podeszłam do szafy i wyciągałam z niej ubrania, w których miałam zamiar iść dziś do szkoły. Postawiłam na czarne spodenki z wysokim stanem, czarny cropp-top, czerwono-czarną koszulę w kratę i moje czarne conversy. Przeglądałam się w lusterku dopóki nie usłyszałam dźwięku mojego telefonu. Tym razem był to sms od Luke'a.


Szybko odpisałam mu zwykłe "Okej".


Schowałam telefon do jednej z kieszeni moich spodenek, wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę drewnianych schodów. To dziwne, ale nie słyszałam żadnych krzyków ani rozmów Cat i Hannah.
Zeszłam na dół, a następnie skierowałam się do kuchni. Na krześle przy stole zauważyłam dziadka czytającego gazetę i babcię robiącą śniadanie.
- Dzień dobry - powiedziałam do nich.
- Dzień dobry wnusiu - powiedzieli razem.
- Gdzie Cat i Hannah? - spytałam.
- Poszły wczoraj na nocowanie do kogoś, już nie pamiętam nawet kogo - odparła babcia.
- A rodzice gdzie?
- Pojechali do sklepu i gdzieś jeszcze.
Kiwnęłam tylko głową na znak, że rozumiem i podeszłam do blatu. Wyciągnęłam z szafki moje ulubione czekoladowe płatki, miskę i łyżkę oraz mleko z lodówki. Gdy mikrofalówka zaczęła dawać znaki oznaczało to, że mój posiłek jest już gotowy. Wzięłam swoje płatki i usiadłam przy stole, a następnie zaczęłam je jeść.
- Za kilka dni razem z dziadkiem wyjeżdżamy - usłyszałam głos mojej babci. Zdziwiłam się, kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć.
- Gdzie?
- Jedziemy do szpitala na badania, a później gdzieś jeszcze. Nie wiemy jeszcze kiedy wrócimy. Może za kilka tygodni - westchnęła, a w jej głosie wyczułam mały smutek.
- To oznacza, że mama jedzie z wami, tata do pracy, a ja zostaje z Cat i Hannah?
- Dokładnie - Ach.. gorzej już być nie może. 
Dokończyłam swoje płatki, a już po chwili ktoś zadzwonił do drzwi. Babcia szybko pobiegła by otworzyć. Okazało się, że to Luke, ponieważ słyszałam jak się kłócił, że nie nazywa się Lucyfer tylko Luke. O mało co nie wybuchłam śmiechem. Zresztą jak zawsze.
- Hej - powiedział promiennie gdy wszedł do kuchni. Miał na sobie czarne rurki, białą bokserkę i czarne vans'y. Typowy Luke.
- Hej Lucyferku - powiedziałam i zaśmiałam się głośno. Mruknął lekko zdenerwowany.
- Spokojnie - roześmiałam się.
Spojrzałam na zegarek była 8:40.
- Luke musimy już iść. Jest 8:40. Zaraz wracam wezmę tylko plecak z góry - powiedziałam i pobiegłam szybko na górę po niego.
- Możemy już iść - powiedziałam gdy zeszłam. Luke kiwnął głową.
- Do widzenia! - krzyknęliśmy razem do moich dziadków i wyszliśmy.
Przez całą drogę gadaliśmy i wygłupialiśmy się dopóki nie doszliśmy do szkoły. Nagle zauważyłam moją przyjaciółkę Amy. Niczym się obejrzałam była już koło nas.
- Hej Meg - powiedziała z uśmiechem.
- Hej Amy - uśmiechnęłam się. Luke tylko stał i się na nas patrzył
- Opss gdzie moje maniery - zaśmiałam się. - Luke poznaj moją przyjaciółkę Amy. Amy poznaj mojego przyjaciela Luke'a - powiedziałam z uśmiechem przedstawiając im sobie.
- Miło mi cię poznać - powiedział pierwszy Luke i wyciągnął do niej dłoń.
- Mi ciebie również - uśmiechnęła się do niego i lekko potrząsnęła jego dłonią.
- To ja już idę może zobaczymy się na lunchu dziewczyny? - spytał z uśmiechem blondyn.
- Jasne! - powiedziałyśmy jednocześnie po czym zaśmiałyśmy się.
- To do lunchu. Pa! - powiedziałam i pomachałam mu razem z moją przyjaciółką.
- Pa dziewczyny! - odmachał do nas i wtedy każdy z nas poszedł w swoje strony.
Razem z przyjaciółką skierowałyśmy się w stronę sali numer 41 gdzie miała odbyć się nasza pierwsza lekcja - chemia. Lekcja minęła mi bardzo szybko i bez żadnych komplikacji. W sumie tak samo jak cała reszta dnia w szkole. Na stołówce niektórzy ludzie patrzyli się jeszcze dziwnie na mnie po ostatnim incydencie, ale starałam się udawać, że nic nie widzę i się tym nie przejmować. Oczywiście nie zabrakło żartów od strony Luke'a, które szczerze nie były śmieszne i to właśnie z tego się najbardziej śmiałam. Wychodząc ze szkoły po skończonych lekcjach dostałam od mamy sms'a, żebym szybko wracała do domu. Przepraszając moich znajomych prędko ruszyłam przed siebie. Niestety na moje nieszczęście musiałam na kogoś wpaść.
- Ugh.. przepraszam - powiedziałam do nieznajomego, a następnie na niego spojrzałam. Był dość wysoki, miał brązowe oczy oraz włosy. Po jego zbudowanym ciele mogłam wywnioskować, że jest jednym ze sportowców w naszej szkole. Całkiem przystojny... 
- Nic nie szkodzi - uśmiechnął się. - Jestem Sam - przedstawił się.
- Meg, przepraszam cię ale się bardzo śpieszę.
- Spoko. Mogłabyś mi podać swój numer telefonu, może się jeszcze kiedyś spotkamy? - zaproponował i podrapał się po karku. Widziałam, że się denerwował.
- Jasne - uśmiechnęłam się, a następnie wymieniliśmy się swoimi numerami telefonu.
- Dzięki.
- Nie ma sprawy. Ja już idę. Pa.
- Cześć - odpowiedział i ruszył w swoją stronę, tak samo jak ja.
Po 10 minutach drogi dotarłam do domu.
- Jestem! - krzyknęłam przekraczając jego próg i ściągając buty.
- Meg, jesteś. Choć tutaj. - usłyszałam głos mojej mamy, dobiegający prosto z kuchni.
- Co się stało? - zapytałam.
- Może już wiesz, a może i nie. Razem z babcią i dziadkiem wyjeżdżam, a twój tata wraca do pracy więc musisz zostać razem z Catline i Hannah - odparła.
- Już wiem. Babcia mi rano powiedziała.
- Dobrze. Wyjeżdżamy prawdopodobnie za 3 dni i nie będzie nas przez około 2 tygodnie.
- Okej - westchnęłam i ruszyłam w stronę swojego pokoju.
Gdy się już w nim znalazłam pierwsze co zrobiłam to położyłam się na moim wygodnym łóżku. Leżałam i po prostu rozmyślałam. Nagle zadzwonił mój telefon, a na wyświetlaczu widniało imię "Sam". Momentalnie się uśmiechnęłam, po czym w końcu odebrałam.
- Hej Meg, co porabiasz? - spytał.
- Hej Sam, jak na razie leżę - zachichotałam, na co on również.
- Może chciałabyś gdzieś ze mną dzisiaj wyjść? - zapytał niepewnie po krótkiej ciszy.
- Jasne, gdzie? - powiedziałam z uśmiechem.
- Może do kina? - zaproponował, w jego głosie wyczułam radość.
- Pewnie.
- W takim razie przyjadę po ciebie o 18, wyślij mi tylko swój adres.
- Okej, pa!
- Pa!
Po chwili rozłączyłam się i byłam bardzo szczęśliwa. Pierwszy raz chłopak zaprosił mnie na randkę! Od razu wysłałam mu adres, aby później o tym nie zapomnieć. Jeszcze chwilę siedziałam na moim łóżku i nadal nie mogłam w to uwierzyć. Z transu wybudził mnie dźwięk mojego telefonu.


Szybko przeczytałam wiadomość i się uśmiechnęłam, a na mojej twarzy pojawił się lekki rumieniec. Gdy się już opanowałam zaczęłam wystukiwać odpowiedź.



Odpisałam i odłożyłam telefon na szafkę nocną obok mojego łóżka. Szybko pobiegłam do łazienki i wzięłam krótki prysznic, który zajął mi z około 10 minut. Wróciłam do pokoju i podeszłam do mojej dużej szafy po czym zaczęłam szukać w niej jakiejś sukienki, w której mogłabym pójść na "randkę" z Sam'em. Znalazłam moją jedyną biało-czarną, prześwitującą sukienkę, która sięgała mi nad kolana. Postanowiłam ubrać czarną, koronkową bieliznę, a na nogi założyłam moje czarne balerinki. Rozczesałam i pokręciłam delikatnie moje włosy. Następnie wzięłam się za robienie makijażu. Chwilę później do pokoju weszła Caitline.
- Wow - powiedziała patrząc na mnie ze zdziwieniem.
- Jak wchodzisz to pukaj - mruknęłam. - Czego chcesz? - omijając moje pytanie szybko do mnie podeszła nadal oszołomiona i zapytała:
- Gdzie się wybierasz? - na jej twarzy za widniał szeroki uśmiech. - Czyżby randka?
- Może - powiedziałam nakładając tusz do rzęs.
- Z kim?! - zaczęła piszczeć.
- Z Sam'em, a co? - po tym jak jej to powiedziałam mina jej zrzedła.
- Z tym Sam'em?! Z naszej szkoły?!
- Tak - odparłam i tym razem nałożyłam na usta błyszczyk.
- Szalejesz - powiedziała i puściła mi oczko. Zauważyłam, że siada na moim łóżku. Czy ona ma zamiar tutaj siedzieć? Ja chyba też powinnam mieć chociaż trochę prywatności.
Gdy skończyłam robić makijaż przyglądnęłam się w lusterku, a następnie wstałam i spytałam:
- Jak wyglądam?
- Cudownie! - powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy.
Wzięłam jeszcze moją białą kopertówkę, do której wrzuciłam telefon, portfel i inne rzeczy. Kilkanaście minut później usłyszałam dzwonek do drzwi więc szybko chwyciłam moją skórzaną, czarną kurtkę i zeszłam na dół. Otworzyłam je, a moim oczom ukazał się Sam, który miał na sobie jeansy, biały podkoszulek i tak samo jak ja czarną, skórzaną kurtkę.
- Hej - w końcu się odezwałam.
- Hej, ślicznie wyglądasz - powiedział i mnie przytulił.
- Dziękuję. Ty również wyglądasz świetnie.
- Idziemy? - spytał
- Tak, chodźmy.
Skierowaliśmy się w stronę jego czarnego BMW. Sam otworzył mi drzwi i gestem ręki pokazał, żebym weszła do środka. Zamknął drzwi i sam obszedł samochód dookoła po czym wsiadł na miejsce kierowcy. Odpalił silnik i ruszyliśmy. Po chwili ciszy w końcu się odezwał:
- Cieszę, że się zgodziłaś.
- Ja też się cieszę - powiedziałam i posłałam mu ciepły uśmiech.
Po 15 minutach jazdy byliśmy już na miejscu. Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się w stronę kina. Sam niepewnie chwycił mnie za rękę, widząc to tylko się uśmiechnęłam i pewniej chwyciłam jego dłoń na co i on się uśmiechnął.
- Na co chcesz iść? - spytał, kiedy byliśmy już w środku.
- Hmm... może być horror - zaproponowałam.
- Okej. To ja pójdę kupić bilety, a ty może coś do jedzenia - powiedział i podał mi pieniądze, a ja kiwnęłam głową.
Skierowałam się w stronę kas gdzie mogłam kupić jedzenie. Gdy stałam w kolejce zauważyłam blond czuprynę. Po chwili owa osoba odwróciła się, a moim oczom ukazał się Niall. Szybko się skuliłam i odwróciłam się do niego plecami, tak aby mnie nie zauważył. Na szczęście mi się udało bo po chwili widziałam go rozmawiającego z jakąś blondynką. Zamówiłam dla nas ogromny popcorn i duże cole, a następnie udałam się znowu do Sam'a.
- Wybrałem "Carrie". Może być?
- Jasne - odparłam i się uśmiechnęłam.
- Daj to bo widzę, że ledwo co to trzymasz - zachichotał i wziął ode mnie popcorn oraz jedną z coli.
- Idziemy? - spytałam, na co kiwnął głową.
I tak też się stało. Udaliśmy się do wyznaczonej sali, usiedliśmy na swoich miejscach i zanim rozpoczął się film jeszcze rozmawialiśmy. Kilka minut później rozpoczął się film. Widziałam jak Sam się do mniej zbliżył, więc bez wahania się do niego przytuliłam i uśmiechnęłam. Kątem oka zauważyłam jak on również się uśmiecha. Niestety mój uśmiech nie trwał długo ponieważ kilka siedzeń niżej zauważyłam Niall'a z tą blondynką, którą widziałam wcześniej. Modliłam się w duchu, żeby mnie tylko nie zobaczył. Cały seans byłam w objęciach Sam'a i muszę przyznać, że było mi wygodnie. Kiedy film się skończył wyszliśmy razem z sali i udaliśmy się do wyjścia jednak ktoś musiał nam przerwać.
- Sam! - usłyszeliśmy. Po głosie poznałam, że był to Niall.
Odwróciliśmy się w jego kierunku, a Sam do niego podszedł i razem zrobili ten swój "przyjacielski" uścisk czy coś w tym stylu. Ja stałam tylko z boku i starałam się, żeby mnie nie zauważył. Na moje nieszczęście Sam pociągnął mnie w jego stronę.
- Meg to jest mój przyjaciel Niall, Niall to jest Meg - przedstawił nam sobie.
Niall zeskanował mnie wzrokiem. Widziałam jak się patrzył na moje cycki przez tą sukienkę. Mogłam pożyczyć jakąś od Cat lub Hannah. Niall kiwnął głową i powiedział:
- Miło mi cię poznać Meg - po tych słowach na jego twarzy zagościł uśmieszek, a mnie przeszedł dreszcz. Tak, niech jeszcze udaje, że nic się nie stało. Może jednak zapomniał? Może i to lepiej dla mnie? Eh...
- Mi ciebie też - udało mi się wydusić.
Jeszcze chwilę tak staliśmy i rozmawialiśmy, a przez "rozmawialiśmy" miałam na myśli to, że Sam rozmawiał z Niall'em a ja tylko stałam i słuchałam. Jeśli dobrze zrozumiałam rozmawiali o jakimś meczu, który miał się niedługo odbyć. Po kilku minutach skończyli i się pożegnali.
- Cześć - powiedział Sam.
- Cześć - kiwnął głową Niall. - Pa Meg - powiedział i puścił mi oczko po czym odszedł. Co to miało do cholery być?! 
Razem z Sam'em skierowaliśmy się do jego samochodu. Przez kilka pierwszych minut jazdy nie odzywałam się. Sam najwidoczniej musiał to zauważyć ponieważ położył swoją rękę na moim kolanie i się spytał:
- Co jest mała?
- Sama nie wiem - odezwałam się chwilę później. - Myślę, że to przez Niall'a.
- Niall'a? - zdziwił się. - Co ci takiego zrobił?
Zastanawiałam się czy mu powiedzieć, czy też nie. Postanowiłam jednak nie ukrywać tego bo i tak prawdopodobnie cała szkoła już wie o tym co stało się wtedy na stołówce. Po kilkuminutowej ciszy nareszcie się odezwałam.
- Klika dni temu... - zaczęłam - widziałam na stołówce Niall'a, zaczęłam się z niego śmiać. Po chwili do mnie podszedł i powiedział, żebym uważała po czym wyszedł ze stołówki razem z resztą. Nie wiedziałam o co mu wtedy chodziło, do dzisiaj nie wiem. Ale jak widać dzisiaj nie poruszył tego tematu. Może o tym zapomniał. - powiedziałam na jednym tchu. Sam uważnie mnie słuchał, aż w końcu się odezwał.
- Może faktycznie o tym zapomniał - odparł. - Ale pamiętaj ja zawsze będę przy tobie, nawet jeśli by się coś stało - na te słowa uśmiechnęłam się. W sercu poczułam ciepło, wiedziałam, że mogę na niego liczyć.
- Dziękuję - powiedziałam.
- Nie masz za co - spojrzał na mnie krótko ponieważ prowadził samochód. - Co do Niall'a... gdy się go bliżej pozna możesz mi wierzyć lub i nie, ale jest spoko gościem. Myślę, że mogłabyś mu dać szansę i się z nim zaprzyjaźnić - powiedział, a w jego oczach widziałam szczerość. Ja z Niall'em? Zaprzyjaźnić? Może ma rację? W końcu nie byłoby tego "napięcia" między nami. A może tylko się mylę? 
Po 10-minutowej jeździe byliśmy już pod moim domem. Siedzieliśmy jeszcze chwilę w samochodzie Sam'a i rozmawialiśmy. Zaproponował, że mnie odprowadzi na co oczywiście się zgodziłam. Gdy byliśmy już pod drzwiami do mojego domu Sam nagle się do mnie zbliżył tak, że nasze klatki piersiowe stykały się. Kilka sekund później czułam jego pełne usta na moich. Sam polizał moją dolną wargę prosząc o wejście na co od razu się zgodziłam. W tamtym momencie dałam się ponieść emocją. Całowaliśmy się dobre 5 minut, po chwili jednak się od siebie oderwaliśmy ponieważ brakowało nam powietrza.
- Dobranoc - powiedziałam z uśmiechem.
- Branoc - odpowiedział i jeszcze raz mnie pocałował. Tym razem był to krótki pocałunek. Poczekałam, aż wejdzie do samochodu, a następnie weszłam do domu. Już w progu zaatakowały mnie podekscytowane Cat i Hannah z takimi pytaniami jak: I jak było? Jaki był? Co robiliście?
Omijając je skierowałam się do mojego pokoju, niestety nie zaznałam w nim spokoju, gdyż wparowały do niego dziewczyny.
- Opowiadaj! Chcemy wszystko wiedzieć! - wykrzyczała wesoło Cat.
- No właśnie! Jak było? - dodała Hannah.
- Było świetnie! - powiedziałam szczęśliwa, a na mojej twarzy pojawił się lekki rumieniec gdy przypomniał sobie o tym co stało się przed chwilą.
- Aaa! Zakochałaś się! - zaczęły razem piszczeć.
- Wcale, że nie! - protestowałam pomimo, że w moim brzuchu panowało rozszalałe stado motyli.
- Jasne - powiedziała z sarkazmem Hannah. - A te rumieńce i pocałunek?
- Co?! Nie mówcie żeście podglądały.
- Dokładnie to robiłyśmy kochana - powiedziała Cat szczerząc się.
- Ugh... dacie mi już dzisiaj spokój? - spytałam z nadzieją.
- No dobra, ale pamiętaj będziemy cię jeszcze o to męczyć! - powiedziały wychodząc.
Poszłam do łazienki się przebrać i wziąć kąpiel. Kiedy wróciłam zauważyłam, że dostałam od kogoś wiadomość. Szybko ją otworzyłam, ale od razu tego pożałowałam.


Ten sam numer. Ta sama osoba, która nie wiem kim jest. Czego ona ode mnie do cholery chce?!

--------------------------------

10 komentarzy = next :)

Spodobało się? Jeśli tak, zostaw po sobie komentarz. :)
Madzia i Wera xx


#TeenageDreamFF


niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 4

Meg's POV:

Do pomieszczenia weszło kilka dziewczyn oraz chłopaków. Ja i Amy uważnie ich obserwowałyśmy. Większość uczniów była blada i przestraszona jednak ja nie wiedziałam dlaczego tak wszyscy boją się tej "grupki".
Byli ubrani w czarne skóry i czarne rurki. Na ich całym ciele można było zobaczyć tatuaże i kolczyki. Obok nich stały jakieś 3 dziewczyny, po ich ubraniu można było wywnioskować, że są cheerleaderkami.
- Kto to? - spytałam Amy i popatrzyłam na dość wysokiego chłopaka z słodkimi lokami na głowie pomimo, że był groźny.
- To Harry Styles - odpowiedziała.
- A ten którego wszyscy się tak boją to, który? - spytałam.
- Ten blondyn - powiedziała. Co?! Serio? Hahaha bać się takiego lalusia?! Proszę was!
Nie odpowiedziałam jej i zaczęłam się po cichu chichrać. Moment później nie kontrolowanie śmiałam się na całą stołówkę. Kątem oka zobaczyłam jak ta grupka się na mnie patrzy. Chwilę później podszedł do naszego stolika w miarę wysoki blondyn z mnóstwem tatuaży i piercingiem.
- Co cię tak bawi? - spytał groźnie i spojrzał na mnie złym wzrokiem.
- Taki laluś jak ty - powiedziałam nadal się śmiejąc.
- Lepiej uważaj co mówisz - warknął i poszedł do swoich kolegów po czym wyszli z sali.
Momentalnie przestałam się śmiać. Zamurowało mnie. Oczy wszystkich zebranych wylądowały na mnie. Z niektórych mogłam nawet przeczytać, że mam przesrane.
- Meg, chodźmy stąd - powiedziała Amy i pociągnęła mnie za sobą w kierunku drzwi.
- Boże, co się właśnie stało? - spytałam ciągle oszołomiona.
- Miałaś okazje poznać Niall'a.
- Co?! Ugh... dobra nie mówmy już o tym - westchnęłam.
Nagle niespodziewanie zadzwonił dzwonek.
- Ok, chodźmy na lekcje.
Razem szłyśmy korytarzem w stronę sali 37. Weszłyśmy i usiadłyśmy, aby następnie zaczekać aż zjawi się nauczyciel. Gdy się w końcu pojawił zaczęła się lekcja. 
- Dobrze, sprawdźmy obecność - powiedział. - Megan Smith?
- Jestem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. 
Następnie wyczytał kolejne nazwiska osób, których w ogóle nie kojarzyłam. Gdy usłyszałam nazwisko "Horan" cała się spięłam. Przed oczami miałam jego twarz i przerażające spojrzenie. 
Przez resztę lekcji cały czas myślałam nad tym co zaszło na stołówce. Ciągle zadawałam sobie pytania. Co miał na myśli? Dlaczego ja? 
Nareszcie usłyszałam dzwonek, który ogłosił koniec lekcji na dzisiaj. Szybko schowałam moje rzeczy do torby i wyszłam z sali. Skierowałam się w stronę wyjścia głównego, nagle poczułam na moim ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Luke'a.
- Hej - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Hej mała, skończyłaś już lekcje? - zapytał.
- Tak, właśnie miałam zamiar iść do domu. A ty?
- Jeszcze matma - westchnął. - Widzimy się dzisiaj u ciebie o 19:00, ja muszę lecieć. Cześć - powiedział i odszedł.
- Okej, pa. - odparłam i ruszyłam w swoją stronę. Gdy wreszcie wyszłam z budynku niedaleko zobaczyłam Cat i Hannah siedzące na ławce i rozmawiające z jakimś chłopakiem. Założę się, że był sportowcem w naszej szkole. Miałam tylko nadzieję, że dziewczyny mnie nie zauważyły. 
Postanowiłam tym razem przejść parkiem, który znajdował się bardzo blisko mojego domu. Szłam i podziwiałam piękno przyrody. Nagle zauważyłam jednego chłopaka z tej grupy, która była na stołówce. Jak on się nazywał? Harry? No tak, faktycznie chłopak z lokami, już pamiętam! 
Starałam się iść tak, aby mnie nie zauważył. Niestety moje starania poszły na marne, ponieważ chwycił mnie za łokieć i pociągnął w swoją stronę.
- Gdzie panienka się tak śpieszy? - zapytał kpiąco, a na jego ustach widniał krzywy uśmieszek.
- Dokądś gdzie ciebie na pewno nie powinno było być - powiedziałam dumnie i nie zwracając na niego dalej uwagi poszłam dalej.
- Lepiej na nas uważaj, jeśli nie chcesz wpaść w kłopoty! - krzyknął gdy miałam zamiar skręcić w prawo w stronę domu. Co? Jakie kłopoty?
Resztę drogi szłam oszołomiona. Dopiero kiedy zauważyłam mój dom przestałam o tym myśleć. Szybko otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- Już jestem! - krzyknęłam na cały głos chociaż wiedziałam, że nikogo nie ma w domu. Jednak okazało się inaczej, gdyż chwilę później w progu stanęła starsza kobieta.
- Babciu! - powiedziałam i podeszłam do niej, aby ją przytulić. - Tak bardzo tęskniłam!
- Megan! Ja również. Jak się czujesz?
- Dobrze - odparłam. - Co ty tutaj robisz?
- Słyszałam, że razem z Catline przeprowadziłyście się tutaj, więc postanowiłam przyjechać i was odwiedzić - powiedziała i się uśmiechnęła. - Choć! Zrobiłam babeczki, wiem jak bardzo je lubisz. - Tak, można by rzecz, że je kochałam nad życie. Wypieki mojej babci zawsze były najlepsze na świecie.
- Ostatnio poznałam pewnego chłopaka, z którym się zaprzyjaźniłam. Dzisiaj do nas przychodzi.
- Czyżby miłość? - zapytała, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Z nim?! Nie! - krzyknęłam, a moja babcia się tylko zaśmiała. - Idę do siebie - powiedziałam i ruszyłam w stronę schodów. Otworzyłam drzwi do pokoju i pierwsze co zrobiłam to położyłam się na łóżku. Ten dzień był naprawdę męczący. 10 minut później postanowiłam się przebrać w coś luźniejszego, ponieważ w rzeczach, które byłam ubrana było mi niewygodnie. Zdecydowałam się na leginsy, białą bokserkę i ogromną, szarą bluzę. Resztę czasu spędziłam na przeglądaniu Tumblr'a i Facebook'a. Zanim się obejrzałam była już godzina 19:00, a chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam na dół i poszłam je otworzyć.
- Luke! - krzyknęłam i go przytuliłam.
- Hej Megan. Widzę, że się stęskniłaś - powiedział i się szeroko uśmiechnął.
- A żebyś wiedział - również się uśmiechnęłam. - Choć! - powiedziałam i zaciągnęłam go do salonu. Nagle zobaczyliśmy moją babcie. Będzie się działo... 
- Kogo ja tu widzę? Czy to ten chłopak, o którym mówiłaś Meg? - spytała starsza kobieta.
- Tak , babciu to jest Luke , Luke to jest moja babcia - przedstawiłam im sobie.
- Lucyfer? - spytała kobieta.
- Luke - poprawił ją blondyn.
- Lucyfer.
- Mam na imię Luke - powiedział lekko zdenerwowany. Powstrzymywałam śmiech zakrywając usta dłonią.
- Dobrze już dobrze idźcie sobie nie będę wam przeszkadzać - powiedziała babcia.
- Dobrze babciu - odpowiedziałam.
Razem poszliśmy do salonu i zaczęłam się śmiać, a Luke lekko się zawstydził i po chwili tak jak ja wybuchł śmiechem.
- I co robimy panie Lucyferze ? - spytałam nadal się śmiejąc.
- To o nie jest śmieszne - mruknął.
- Dla mnie tak.
- Dobra już koniec. Co robimy?
- Chodź mam pomysł - uśmiechnęłam się chytrze, po czym zaciągnęłam go do mojego pokoju, który znajdował się na górze.
- Ładny pokój - powiedział.
- Dziękuję - powiedziałam. Mój pokój nie miał niczego czym mógłby się wyróżniać. Białe ściany i meble, wykładzina, duże łóżko na środku pokoju, a przed nim biurko z laptopem. Nic czym można się wielce zachwycać, i to mi odpowiadało.
Szukałam mojego telefonu, który powinien być gdzieś zakopany w moim łóżku. Gdy podniosłam jedną z poduszek, a następnie rzuciłam ją za siebie przez przypadek wpadła w Luke'a.
- Chcesz wojny?! - krzyknął i jednocześnie się zaśmiał rzucając we mnie poduszką.
- Ej! A to za co?!
- Za to, że rzuciłaś we mnie poduszką - powiedział i kolejny raz rzucił nią we mnie.
- O nie tak to nie będzie - powiedziałam cicho do siebie.
Szybko rzuciłam się na niego waląc go wszystkimi poduszkami, które znajdowały się w moim pokoju. Dopiero wtedy zaczęliśmy poważną wojnę, która trwała kilkanaście minut. Przez godzinę się wygłupialiśmy i bawiliśmy niczym małe dzieciaki z przedszkola. Gdy już zmęczyliśmy się zabawą Luke zamówił dla nas ogromną pizzę. Leżałam cała zdyszana razem z Lucyferem na podłodze.
- Fajnie było - powiedział i się uśmiechnął.
- No mam nadzieje, bo więcej cię nie zaproszę - powiedziałam po czym oboje zaśmialiśmy się.
- Będę cie częściej odwiedzał moja kumpelo - zaśmiał się.
- Dobrze, kumplu - również się zaśmiałam.
Cieszyłam się, że spotkałam takiego kochanego debila jak Luke. Pomimo tego, że znaliśmy się tak krótko czułam się przy nim jakbym znała go kilka dobrych lat.
Kilkanaście minut później oboje usłyszeliśmy dzwonek do drzwi co oznaczało, że dostawca z naszą pizzą przyjechał.
- Ja pójdę otworzyć, więcej będzie dla mnie - zaczął się śmiać i szybko pobiegł na dół.
- Oh Luke! Ty idioto! - powiedziałam i pobiegłam za nim. Gdy wkroczyłam do salonu zobaczyłam, że blondyn odebrał już pizzę.
- No chodź przecież ci jej nie zjem, nie dałbym rady zjeść jej sam - zaczął się śmiać.
- Pff, jasne - przewróciłam oczami.
Poszliśmy z naszą ogromną pizzą znowu na górę do mojego pokoju. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.
- Słyszałem, że coś się stało na stołówce - powiedział.
- Ugh tak... Nawet mi nie przypominaj, wstyd mi tak wszyscy dziwnie się na mnie patrzyli - powiedziałam.
- Dlaczego? Czyli, że ty też w tym uczestniczyłaś?
- Niestety tak... - odparłam.
- Opowiesz mi? Niall się ciebie uczepił, prawda?
- Tak - westchnęłam.
- To opowiadaj.
Zaczęłam mu opowiadać wszystko od początku jak to się zaczęło. O całej tej sprawie na stołówce i o tym co mi wtedy powiedział. Kiedy skończyłam spojrzałam na niego.
- Wpakowałaś się w poważne tarapaty mała. Z nim nie można zadzierać -oznajmił.
- Dlaczego?
- Sama zobaczysz. Znam Niall'a, jest zdolny do wszystkiego. Staraj się go unikać. Najlepiej nie patrz i nie odzywaj się do niego - ostrzegł mnie. 
- Okej - wydusiłam z siebie lekko oszołomiona.
- Pamiętaj zawsze będę przy tobie nie ważne co się stanie - powiedział i przytulił mnie, a ja wtuliłam się w niego jeszcze mocniej.
- Dziękuję.
- Nie masz za co - odparł i pocałował mnie w czubek głowy. 
Jeszcze kilka minut trwaliśmy w niedźwiedzim uścisku do póki Luke znów się nie odezwał: 
- Muszę iść, jest już późno - powiedział smutno i zaczął się podnosić.
- Musisz? - zapytałam.
- Niestety - westchnął. 
Razem skierowaliśmy się w kierunku drzwi.
- Dobranoc, mała - powiedział i mnie przytulił.
- Pa - odpowiedziałam i zamknęłam za nim drzwi. 
Nie miałam już na nic dzisiaj siły, więc poszłam do swojego pokoju, przebrałam się piżamę i położyłam w moim miękkim łóżku. Rozmyślałam chyba po raz setny nad tą całą dzisiejszą sytuacją. O tym co stało się w przeciągu tych kilku dni. O Luke'u, Niall'u i całej reszcie. Mam tylko nadzieję, że jakoś przeżyję ten rok. Chwilę później, nie wiedząc nawet kiedy, zasnęłam.

--------------------------------

Spodobało się? Jeśli tak, zostaw po sobie komentarz. :)
Madzia i Wera xx


#TeenageDreamFF

niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdział 3

Meg's POV:

Odwróciłam się. Przede mną stał blond włosy chłopak. Był wysoki, umięśniony, a ja najzwyczajniej w świecie się bałam. Patrzeliśmy się na siebie przez dłuższą chwilę, po czym on uśmiechnął się i ominął mnie bez słowa. Okej, to było dziwne...
- Boże, przecież lekcje się już zaczęły! - przypomniałam sobie.
Czym prędzej pobiegłam w stronę sali i z rozmachem otworzyłam drzwi. Oczy wszystkich zebranych momentalnie zwróciły się ku mnie. Przejechałam wzrokiem po sali i dostrzegłam jego. Tego samego chłopaka, którego spotkałam na szkolnym korytarzu. Wpatrywał się we mnie intensywnie, lecz ja odwróciłam wzrok. Przeprosiłam nauczyciela za spóźnienie i rozejrzałam się w poszukiwaniu wolnego miejsca. Były dwa takie. Jedno koło dziewczyny, która mogłaby stać przy drodze jak jakaś dziwka, a drugie koło blondyna. Mimo wszystko wybrałam miejsce obok dziewczyny. Przez większość lekcji rozmyślałam o tym czego on mógłby ode mnie chcieć. Chwilę później usłyszałam szept.
- Nowa?
- Umm... tak. Czego chcesz? - zapytałam.
- Jestem Ashley - przedstawiła się blondynka siedząca obok mnie.
- Meg.
- Słyszałaś o Niallu?
- O kim?
- O Niallu Horanie.
- Nie znam nikogo takiego.
- Jak możesz nie znać tak popularnej osoby?! - odparła zdziwiona.
- Po prostu. Tak w ogóle to kto to? - westchnęłam. I tak lekcja była dosyć nudna, więc rozmowa z nią chyba mi nie zaszkodzi, prawda?
- Niall jest... jakby to powiedzieć... nietypowy. Jak mogłaś zauważyć, ma mnóstwo kolczyków oraz tatuaży. Często sprowadza sobie dziewczyny na jedną noc, imprezuję i pali. Jeśli ci się podoba, wiedz, że on nie bawi się w związki. Uważa, że to słabe. Sama kiedyś chciałam z nim być, ale to było chwilowe zauroczenie. Dla niego liczył się tylko seks. Słyszałam plotki, że kiedyś się z kimś założył kto rozdziewiczy pierwszy jakąś dziewczynę. Następnego dnia wszyscy już o tym wiedzieli, a dziewczyna musiała zmienić szkołę bo nie mogła wytrzymać psychicznie. Więc radzę ci się trzymać od niego z daleka. Jak to on mówił "żadna dziewica nie przetrwa długo w tej szkole".
Momentalnie przypomniała mi się sytuacja z mojej starej szkoły. Byli tam dokładnie tacy sami uczniowie jak ten cały Niall. Pierwsze co mi przychodzi teraz na myśl? Zdecydowanie kłopoty, których wolałabym uniknąć. Chwilę później zadzwonił dzwonek na przerwę. Chwyciłam mój plecak i wyszłam z sali. Szłam tym samym, długim korytarzem co poprzednio, szukając sali numer 28. Gdy już ją znalazłam usiadłam na ławce obok. Nagle ktoś do mnie podszedł, jak się okazało był to ten sam blondyn, na którego wpadłam wcześniej. Czemu on ciągle za mną chodzi?!
- Widzę, że ciągle na siebie wpadamy. Tak, w ogóle jestem Luke - powiedział uśmiechnięty.
- Najwidoczniej. Jestem Megan, dla przyjaciół Meg - przedstawiłam się i podałam rękę, którą bez wahania przyjął i nią potrząsnął.
- Nigdy cię tutaj nie widziałem. Jesteś nowa?
- Tak, właśnie ostatnio się tu przeprowadziłam i niestety nikogo tu nie znam oprócz mojej zdzirowatej kuzynki i siostry, które szczerze nawet nie wiem gdzie są.
- To chujowo. Ale powiem ci coś. Beze mnie ci się tu na pewno nie będzie nudzić! - oznajmił wesoło.
W sumie nie wydaje się taki zły jak mi się zdawało. Może warto byłoby się z nim zaprzyjaźnić?
- Co dzisiaj porabiasz? - zapytałam.
- W sumie to nic, a co?
- Może spotkalibyśmy się u mnie, zjedli pizzę i w ogóle się lepiej poznali? Szczerze nie jesteś taki zły jak myślałam.
- Hahaha dzięki. Co powiesz jak wpadnę do ciebie o 17:00?
- Dla mnie spoko. Podaj mi swój numer telefonu to ci później wyślę adres.
Po wymienieniu się nawzajem numerami od razu zadzwonił dzwonek. Postanowiliśmy tym razem usiąść razem. Weszliśmy do dużej sali historycznej. Ugh... jak ja nienawidzę tego cholernego przedmiotu.
Chwilę później lekcja się zaczęła. Luke przez cały czas mnie dźgał różnymi rzeczami. które miał pod ręką, jak widać nie był zbytnio zainteresowany lekcją. Natomiast ja siedziałam udając, że słucham nauczyciela oraz patrząc na zegar, który wisiał na ścianie. Nagle niespodziewanie zadzwonił dzwonek. Szybko się spakowałam, już miałam wyjść ale przypomniałam sobie o Luke'u, który spał sobie na ławce obok. Biedaczek.
- Luke... Luke wstawaj śpiochu, jest przerwa - powiedziałam.
Niestety to nie zadziałało, ponieważ spał jak zbity. Pstryknęłam mu palcami przed oczami i wylałam na niego trochę mojej wody. Blondyn obudził się z prędkością światła.
- Jezu! Co to było?! Cholera! - krzyknął.
- Luke lekcja się skończyła - powiedziałam śmiejąc się z niego.
- Ale nie musiałaś mnie chyba oblewać wodą! - oburzył się.
- Nie było innego sposobu, no ale w sumie zasłużyłeś sobie za te dźganie mnie na lekcji - powiedziałam nadal się śmiejąc.
- No dobra, dobra chodź już - powiedział lekko zdenerwowany, lecz chwilę później uśmiech znów pojawił się na jego twarzy.
Wyszliśmy z sali i poszliśmy korytarzem.
- Kurde , mam teraz fizykę, a nie chce się spóźnić bo baba się znów wkurzy. Zobaczymy się później u ciebie. Cześć! - powiedział i ruszył w swoją stronę.
- Pa! - powiedziałam zanim jeszcze zniknął za szafkami.
Ruszyłam w kierunku stołówki chcąc zjeść lunch. Nagle coś, a raczej ktoś przykuł moją uwagę. Była to Amy. Szybko do niej podbiegłam i zanim mogła się zorientować kto to przytuliłam ją. Dziewczyna odwróciła się do mnie.
- Meg? - spytała nie dowierzając.
- Tak to ja - powiedziałam i zachichotałam.
- No nie wierze, jesteś tutaj! - dziewczyna krzyknęła z radości. Obie przytuliłyśmy się do siebie.
- Choć teraz jest lunch, pogadamy po drodze - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
We dwie poszłyśmy w stronę stołówki, w tym czasie rozmawiałyśmy o wszystkim jak i o niczym, Po kilku minutach gdy znalazłyśmy się na stołówce od razu poszłyśmy po nasz lunch i szybko zajęłyśmy jeden ze stolików na stołówce. Przyglądałyśmy się innym, jadłyśmy i rozmawiałyśmy do póki nie przerwał nam wielki hałas.

--------------------------------

Spodobało się? Jeśli tak, zostaw po sobie komentarz. :)
Madzia i Wera xx


#TeenageDreamFF

niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 2

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem!

Meg's POV:


Nagle w progu zobaczyłam moją kuzynkę. Hannah...
- Hej kuzyneczko - powiedziała tym swoim przesłodzonym głosikiem, na co miałam ochotę zwymiotować. Nienawidzę jej...
- Co ty tu robisz? - warknęłam oschle. Nie byłam skora o drugiej w nocy do rozmowy, a tym bardziej z tą dziwką. Dlaczego tak ją nazwałam? A jak nazwać inaczej osobę, która pieprzy wszystko co się rusza?
- Wprowadzam się! - powiedziała z tym swoim uśmieszkiem. Że co do cholery?!
- Co?! Chyba zwariowałaś!
- Nie zwariowałam. - Poszła na górę po schodach. Chwilę później zobaczyłam jak rzuciła swoje walizki na środek mojego pokoju.
- Wyjdź z mojego pokoju i zabierz te szmaty!
- Nie będziesz mi mówić co mam robić! - powiedziała, a następnie przyłożyła mi z liścia. Tego już za wiele! 
Przychodzi do MOJEGO domu, rozwala się w MOIM pokoju i kurwa myśli, że... Właściwie co ona sobie myśli?! Wzięłam jej rzeczy i poszłam do pokoju obok.
- Siostrzyczko... - powiedziałam łagodnym głosem.
- Co jest?
- Oto twoja nowa współlokatorka. - Wrzuciłam rzeczy Hannah do pokoju.
- Co to?! - wyskoczyła przerażona z łóżka i podeszła do mnie. Nie odpowiedziałam jej.
- Gdzie moje ciuchy?! - usłyszałam chwilę później głos Hannah.
- Poszukaj sobie - parsknęłam.
- Hannah? Co ty tu robisz? - zapytała Caitline.
- Wprowadzam się do was.
- To świetnie! - Czekaj... Co?! Ona się jeszcze cieszy?! Po prostu świetnie! - Choć! Będziesz spać u mnie!
Miałam już tego dość. Wyszłam z jej pokoju i skierowałam się do mojego. Dwie brązowe czupryny to zdecydowanie za dużo. Z jedną był problem, to na dodatek podrzucili mi drugą pod nos. Miało być wszystko dobrze. Miałam zacząć wszystko od początku. Miała być czysta karta, ale ONA musiała wszystko zepsuć... Co z tego wyszło? Jedno wielkie gówno!
Powróciłam do mojego łóżka, wcześniej patrząc na zegarek, który wskazywał godzinę 02:46.
- To będzie trudniejsze niż myślałam.- szepnęłam do siebie.

~*~

Obudził mnie zapach smażonej jajecznicy. Szybko przyszykowałam ubrania do szkoły, a następnie poszłam do łazienki wziąć poranny prysznic. Zeszłam powoli na dół, jakbym bała się czegoś. W sumie miałam czego. Zdaje sobie sprawę, że one nadal będą mnie niszczyć... Tak, jak to było z Rickiem. Rick był moim chłopakiem. Byliśmy ze sobą prawie 3 lata. Kiedyś należałam do osób otyłych, ale jemu to nie przeszkadzało... Wręcz przeciwnie, pamiętam jak co tydzień chodziliśmy do kawiarni na ciasto. Potem w internecie Cat i Hannah dodały zdjęcia z rodzinnego wypadu na basen. One - szczupłe i ładne, a ja? Ponad 70 kg, gruba, brzydka... Cała szkoła to widziała. Zawsze byłam tą, której nikt nie widział i odpowiadało mi to. Nikt się nie czepiał mojej wagi, nikogo to nie obchodziło... Ale wszystko się zmieniło. Każdy na mnie naskakiwał, obrażał, wyzywał, czułam się jak śmieć. Zaczęli też atakować Ricka, wypominać mu, że ''chodzi z taką świnią jak ja''. Jemu zaczęło to przeszkadzać i z dnia na dzień przestał odzywać się do mnie, zerwał wszelkie kontakty. [...]
Weszłam do kuchni i przywitałam się z moją mamą. Całe szczęście, że dziewczyn jeszcze nie było
- Cześć mamo - powiedziałam i nałożyłam sobie na talerz jajecznicę.
- Dzień dobry. Nie sądzisz, że jesz za dużo? - Znowu...

*Wspomnienie*

Właśnie jadłam obiad i znów czułam to dziwne uczucie w brzuchu. Po skończonym posiłku udałam się do łazienki, zresztą tak jak zwykle. Zamknęłam drzwi i kucnęłam nad toaletą. Znowu to zrobiłam. Wymusiłam wymioty. Nagle moje oczy zaszły mgłą, aż w końcu nastała ciemność. Słyszałam tylko ciche odgłosy - krzyk mamy, nadjeżdżająca karetka...

Na samo wspomnienie wzdrygnęłam się. Przez nią straciłam apetyt i znów mam to dziwne uczucie w brzuchu. Dziękuję mamo...
Chwyciłam mój plecak i wyszłam z domu. Nawet nie zdążyłam z tego roztargnienia zapytać, co robi u nas w domu Hannah. Miałam dużo czasu, więc się nie śpieszyłam. Podziwiałam panoramę miasta. Było tak wielkie jak... W każdym bądź razie o wiele większe niż Witley... No i piękniejsze.
W końcu natrafiłam na ogromny ceglany budynek.
- Będzie dobrze. - pomyślałam w myślach i przekroczyłam próg szkoły.
Szłam po raz pierwszy długim szkolnym korytarzem. Wszystko było normalne, a zarazem inne. Nagle zobaczyłam Caitline i Hannah. Chciałam zawrócić i iść jak najdalej od nich.
- Meg, chodź tutaj! - I nici kurwa z planu. Odwróciłam się do dziewczyn.
- Hej - odezwałam się.
- Chodź, Hannah oprowadzi nas trochę po szkole! - powiedziała radośnie Caitline. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Nie chciałam mieć reputacji jak one - dziwki, które pieprzą się na lewo i prawo. Po czym to poznać? No sam fakt, że Hannah tu mieszka i chodzi do szkoły, a do tego ich skąpe ubrania mówią same za siebie. Szłyśmy długim korytarzem, który wydawał się nie mieć końca. Oczy wszystkich skierowane były na nas, ale starałam nie przejmować się tym i szłam dalej. Hannah dokładnie nam wszystko opowiedziała gdzie się co znajduję. Postanowiłyśmy się później spotkać na stołówce. Bałam się trochę, że one coś knują, ale dziś, rok później jestem o wiele silniejsza psychicznie.  Moją pierwszą lekcją był angielski w sali 25, która znajdowała się w lewym skrzydle szkoły. Ze względu na to musiałam zawrócić. Znów szłam długim korytarzem. Oczywiście nie obeszło się bez dziwnych spojrzeń w moją stronę. Gdy przechodziłam obok łazienek usłyszałam jęki, z której chwile później wyszła jakaś rozczochrana dziewczyna. Ostre ruchanko?
- Serio?! - pomyślałam.
Nie zwracając dalej uwagi po prostu szłam tam gdzie miałam iść. Nagle szkolne korytarze opustoszały, a przynajmniej tam, gdzie się znajdowałam. Również dziwne było to, że słyszałam za sobą kroki... I wtedy popełniłam wielki błąd. Odwróciłam się.


Notka: Jak mogliście zauważyć nie było rozdziału ponad miesiąc, a to dlatego, że w kwietniu mamy egzaminy i musimy się do nich przygotować. Mamy nadzieję, że nas rozumiecie. Nie martwcie się w kwietniu wszystko wróci do normy i rozdziały będą się pojawiać co tydzień ewentualnie dwa. :)
Jesteśmy też bardzo szczęśliwe z tego powodu, że dostałyśmy nominację do LBA! Naprawdę jest to wspaniałe uczucie! Dodajesz pierwszy rozdział i już masz nominację. Jeszcze raz bardzo dziękujemy! :)
 
--------------------------------

Spodobało się? Jeśli tak, zostaw po sobie komentarz. :)
Madzia i Wera xx


#TeenageDreamFF

niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 1

Meg's POV:

- Megan! Kochanie, wstawaj! - zostałam obudzona przez mamę, która ściągnęła ze mnie pościel.
- Co mamo? - zapytałam leżąc twarzą w poduszkę. Nie chciałam wstawać tylko leżeć i spać.
- Mamy dla ciebie nowinę. - oznajmiła.
- Jaką? - spytałam zaspana i zbytnio tym nie zainteresowana.
- Wyprowadzamy się! - gdy to usłyszałam od razu wyskoczyłam szczęśliwa z łóżka.
- Jak to?! Gdzie?! Kiedy?! Dlaczego?! - wypytywałam.
- Tata dostał awans w Londynie i postanowiliśmy, że wszyscy się tam przeprowadzimy. - powiedziała uśmiechnięta.
- Kiedy?! - patrzyłam na nią zaciekawiona.
- Jutro. Dlatego budzę cię byś spakowała swoje rzeczy i była już gotowa. - powiedziała i wyszła z mojego pokoju.
- Tak, kurwa! W końcu się z stąd wyniosę! - krzyknęłam z radości. Zgaduję, że w tej chwili każdy z domowników mnie usłyszał, ale zbytnio się tym nie przejmowałam.
Szybko wstałam i zaczęłam się pakować. Spakowałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy do mojej ogromnej walizki i gdy upewniłam się czy na pewno wszystko mam zaczęłam się szykować do szkoły.
Było około 07:00 rano. Schowałam do mojej torby potrzebne rzeczy, a następnie poszłam wziąć szybki prysznic. Po małym orzeźwieniu ubrałam wcześniej przyszykowane ubrania, zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół. Spojrzałam na zegar na ścianie, który wskazywał godzinę 07:40 więc chwyciłam tylko jabłko i wyszłam.
Idąc rozmyślałam nad przeprowadzką. Chcę zacząć wszystko od nowa. Zaprzyjaźnić się z świetnymi osobami i jeszcze więcej. 15 minut później dotarłam pod szkołę. Szłam długim korytarzem dopóki nie napotkałam jakiś dzieciaków, którzy mi dokuczali.
- O! Suka idzie! - krzyknął jeden.
- Spadaj! Od jutra mnie nie zobaczycie na oczy! Nareszcie się wyprowadzam! - krzyknęłam.
- A to szkoda... I tak cię jeszcze kiedyś dopadniemy. - powiedział jego kolega z tym swoim chytrym uśmieszkiem. Pokazałam im środkowy i poszłam w swoją stronę.
Byłam szczęśliwa, że w końcu z stąd wyjeżdżam. Być może druga szkoła będzie lepsza i moje problemy sie zmniejszą. Postanowiłam miło spędzić ostatni dzień w Witley, więc po lekcjach poszłam po książki i rzeczy z mojej szafki. Następie udałam się do kawiarni na spotkanie z moją przyjaciółką, która również się przeprowadza do Londynu. Ciekawa jestem jak zareaguje na tą wieść.
Droga nie zajęła mi długo ponieważ kawiarnia była tuż za rogiem. Gdy weszłam od razu zauważyłam Amy.
- Hej! - podeszłam do niej i przytuliłam ją.

- Hej kochana! - powiedziała z uśmiechem na twarzy.
Powiedziałam, że zaraz wracam i podeszłam do lady. Postanowiłam zamówić latte. Po dostaniu mojej wyśmienitej kawy wróciłam do przyjaciółki. Nie mogąc dłużej wytrzymać krzyknęłam:

- Przeprowadzam się do Londynu!
- Serio?! Boże jak się cieszę! - pisnęła z radości.
- Ja też!
Przegadałyśmy dobre 3 godziny. Cieszę się, że nadal będę mogła się z nią spotykać. Nawet nie wiecie jakie to szczęście. Około 18:00 postanowiłam wrócić do domu. Pożegnałam się z Amy i wyszłam. Po 20 minutach byłam już w domu.

- Już jestem! - krzyknęłam.
- Megan?! Przyjdź do kuchni! - od razu usłyszałam moją mamę. Co chciała?
- Co jest? - zapytałam.
- Wyjeżdżamy jednak dzisiaj ponieważ w telewizji mówili, że jutro mają być korki. Więc idź bo swoje rzeczy i upewnij się, że wszystko masz, a następnie zejdź na dół. - powiedziała.
- Okej - pobiegłam na górę do swojego pokoju. Zanim jednak weszłam drogę zastawiła mi moja jakże kochana siostra Caitline.
- Co chcesz?
- Masz mi znieść wszystkie moje bagaże do samochodu, jasne?
- Chyba śnisz. - warknęłam.
- Mamo! - krzyknęła. O boże...
- No już! Zaniosę ci te twoje rzeczy. - powiedziałam wkurzona. Poszłam do swojego pokoju wyjełam wszystkie walizki i zeszłam z nimi na dół. Następnie znów udałam się na górę po JEJ.
- Boże, ile walizek! Na następny raz niech sama sobie je nosi! - krzyknełam oburzona. Szłam z 5 walizkami przez schody. Jedna z nich mi upadła potem druga i kolejna. Przewróciłam się.
- Kurwa! Sama sobie noś te walizki pieprzona laluniu! - krzyknęłam i kopnęłam mocno jedną z nich.
Oburzona ubrałam się, wyszłam z domu i natychmiast poszłam do samochodu.
- Gdzie są moje walizki? - spytała Caitline. Jak ona mnie wkurza.
- W dupie! - krzyknęłam.
- Gdzie one są pieprzona suko?!
- W domu, laluniu!
- Miałaś je przynieść!
- Spierdalaj! Sama sobie je dźwigaj! Nie będę nosić tych pieprzonych walizek!
- Będziesz! Masz mi je przynieść!
- Nie będę nosić twoich szmat! - krzyknęłam ze złości i jak najprędzej wsiadłam do samochodu. Założyłam słuchawki na uszy i puściłam muzykę z mojego iPhone'a. 10 min później byliśmy już w drodze, a ja nawet nie wiedząc kiedy zasnęłam.

~*~

Spałam w głębokim śnie przez kilka godzin dopóki nie obudziła mnie moja cholerna matka.
- Megan, wstawaj! Dojechaliśmy! - krzyknęła.
- Kurwa, nie krzycz mi nad uszami! - powiedziałam i wysiadłam z samochodu.
Przed oczami ukazał mi się piękny i skromny dom. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej weszłam do niego.
Od razu rzucił mi się w oczy piękny salon. Ściany w kolorze bieli, podłoga z ciemnego drewna tak samo jak meble. Duży telewizor, który wisiał na ścianie, a tuż pod nim kominek. Na środku stał stolik oraz skórzana kanapa.
- Wow...
Poszłam na górę i weszłam do pierwszego lepszego pokoju. Ściany były w kolorze różu i fioletu. Na środku znajdowało się ogromne łóżko. Meble były śnieżnobiałe i klasyczne. Strasznie dziewczęco. Nie musiałam się długo zastanawiać ponieważ wiedziałam, że jest to pokój Caitline.
Wyszłam i weszłam do drugiego pokoju. Ściany były białe tak samo jak meble. Na środku znajdowało się ogromne łóżko, a przed nim biórko. Szybko zaczęłam się rozpakowywać. Zajęło mi to dobre 2 godziny. Gdy skończyłam zdecydowałam się oglądnąć mój ulubiony serial - Pretty Little Liars. Po moim seansie postanowiłam pójść spać. Wzięłam szybki prysznic, a następnie wskoczyłam do mojego nowego łóżka. 30 minut później odpłynęłam.

~*~

- Kurwa kto się tak tam tłucze i to o tej godzinie?! - szepnęłam do siebie.
Obudziły mnie dziwne odgłosy, tak jakby ktoś trzaskał drzwiami. Postanowiłam sprawdzić skąd one dochodzą. Wyszłam z mojego pokoju i zeszłam na dół schodami. Nagle w progu zobaczyłam...
--------------------------------

Spodobało się? Jeśli tak, zostaw po sobie komentarz. :)
Madzia i Wera xx

#TeenageDreamFF

piątek, 30 stycznia 2015

Prolog

Meg Smith to zwykła dziewczyna, mieszkająca w małym miasteczku. Pewnego dnia jej tata dostaje awans w Londynie, razem z rodzicami przeprowadza się tam. Jest to dla niej nowa szansa i chcę zacząć wszystko od nowa oraz przetrwać ostatni rok w szkole.

To nie jest łatwe zadanie, kiedy ma idealną siostrę, dwoje krytycznych rodziców i zdzirowatą kuzynkę. I właśnie wtedy, gdy myśli, że nic już gorzej być nie może, poznaje jego. Nialla Horana. Niegrzeczny, szkolny chłopiec, który został zatrzymany na rok, ponieważ oblał angielski.

Jedyne co ona musi zrobić to trzymać się z dala od kłopotów. Jednak okaże się to dość trudne, ponieważ wszystko co robi ten chłopak jest przyczyną problemów. Jej ostatni rok szkolny będzie o wiele trudniejszy niż myślała, zwłaszcza odkąd jej życie zmieni się o 180 stopni.


- Mam dość.
- Czego?
- Udawania, że nic do ciebie nie czuję.
- Więc tego nie rób.




--------------------------------

Spodobało się? Jeśli tak, zostaw po sobie komentarz. :)
Madzia i Wera xx

#TeenageDreamFF

Cześć!

Nazywamy się Magda i Wera - autorki tego fanfictiona! Mamy nadzieję, że spodoba się Wam i będziecie komentować. :)
Rozdziały będą pojawiać się prawdopodobnie w weekendy. :)
Prolog już niedługo!

Madzia i Wera xx