niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 4

Meg's POV:

Do pomieszczenia weszło kilka dziewczyn oraz chłopaków. Ja i Amy uważnie ich obserwowałyśmy. Większość uczniów była blada i przestraszona jednak ja nie wiedziałam dlaczego tak wszyscy boją się tej "grupki".
Byli ubrani w czarne skóry i czarne rurki. Na ich całym ciele można było zobaczyć tatuaże i kolczyki. Obok nich stały jakieś 3 dziewczyny, po ich ubraniu można było wywnioskować, że są cheerleaderkami.
- Kto to? - spytałam Amy i popatrzyłam na dość wysokiego chłopaka z słodkimi lokami na głowie pomimo, że był groźny.
- To Harry Styles - odpowiedziała.
- A ten którego wszyscy się tak boją to, który? - spytałam.
- Ten blondyn - powiedziała. Co?! Serio? Hahaha bać się takiego lalusia?! Proszę was!
Nie odpowiedziałam jej i zaczęłam się po cichu chichrać. Moment później nie kontrolowanie śmiałam się na całą stołówkę. Kątem oka zobaczyłam jak ta grupka się na mnie patrzy. Chwilę później podszedł do naszego stolika w miarę wysoki blondyn z mnóstwem tatuaży i piercingiem.
- Co cię tak bawi? - spytał groźnie i spojrzał na mnie złym wzrokiem.
- Taki laluś jak ty - powiedziałam nadal się śmiejąc.
- Lepiej uważaj co mówisz - warknął i poszedł do swoich kolegów po czym wyszli z sali.
Momentalnie przestałam się śmiać. Zamurowało mnie. Oczy wszystkich zebranych wylądowały na mnie. Z niektórych mogłam nawet przeczytać, że mam przesrane.
- Meg, chodźmy stąd - powiedziała Amy i pociągnęła mnie za sobą w kierunku drzwi.
- Boże, co się właśnie stało? - spytałam ciągle oszołomiona.
- Miałaś okazje poznać Niall'a.
- Co?! Ugh... dobra nie mówmy już o tym - westchnęłam.
Nagle niespodziewanie zadzwonił dzwonek.
- Ok, chodźmy na lekcje.
Razem szłyśmy korytarzem w stronę sali 37. Weszłyśmy i usiadłyśmy, aby następnie zaczekać aż zjawi się nauczyciel. Gdy się w końcu pojawił zaczęła się lekcja. 
- Dobrze, sprawdźmy obecność - powiedział. - Megan Smith?
- Jestem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. 
Następnie wyczytał kolejne nazwiska osób, których w ogóle nie kojarzyłam. Gdy usłyszałam nazwisko "Horan" cała się spięłam. Przed oczami miałam jego twarz i przerażające spojrzenie. 
Przez resztę lekcji cały czas myślałam nad tym co zaszło na stołówce. Ciągle zadawałam sobie pytania. Co miał na myśli? Dlaczego ja? 
Nareszcie usłyszałam dzwonek, który ogłosił koniec lekcji na dzisiaj. Szybko schowałam moje rzeczy do torby i wyszłam z sali. Skierowałam się w stronę wyjścia głównego, nagle poczułam na moim ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Luke'a.
- Hej - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Hej mała, skończyłaś już lekcje? - zapytał.
- Tak, właśnie miałam zamiar iść do domu. A ty?
- Jeszcze matma - westchnął. - Widzimy się dzisiaj u ciebie o 19:00, ja muszę lecieć. Cześć - powiedział i odszedł.
- Okej, pa. - odparłam i ruszyłam w swoją stronę. Gdy wreszcie wyszłam z budynku niedaleko zobaczyłam Cat i Hannah siedzące na ławce i rozmawiające z jakimś chłopakiem. Założę się, że był sportowcem w naszej szkole. Miałam tylko nadzieję, że dziewczyny mnie nie zauważyły. 
Postanowiłam tym razem przejść parkiem, który znajdował się bardzo blisko mojego domu. Szłam i podziwiałam piękno przyrody. Nagle zauważyłam jednego chłopaka z tej grupy, która była na stołówce. Jak on się nazywał? Harry? No tak, faktycznie chłopak z lokami, już pamiętam! 
Starałam się iść tak, aby mnie nie zauważył. Niestety moje starania poszły na marne, ponieważ chwycił mnie za łokieć i pociągnął w swoją stronę.
- Gdzie panienka się tak śpieszy? - zapytał kpiąco, a na jego ustach widniał krzywy uśmieszek.
- Dokądś gdzie ciebie na pewno nie powinno było być - powiedziałam dumnie i nie zwracając na niego dalej uwagi poszłam dalej.
- Lepiej na nas uważaj, jeśli nie chcesz wpaść w kłopoty! - krzyknął gdy miałam zamiar skręcić w prawo w stronę domu. Co? Jakie kłopoty?
Resztę drogi szłam oszołomiona. Dopiero kiedy zauważyłam mój dom przestałam o tym myśleć. Szybko otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- Już jestem! - krzyknęłam na cały głos chociaż wiedziałam, że nikogo nie ma w domu. Jednak okazało się inaczej, gdyż chwilę później w progu stanęła starsza kobieta.
- Babciu! - powiedziałam i podeszłam do niej, aby ją przytulić. - Tak bardzo tęskniłam!
- Megan! Ja również. Jak się czujesz?
- Dobrze - odparłam. - Co ty tutaj robisz?
- Słyszałam, że razem z Catline przeprowadziłyście się tutaj, więc postanowiłam przyjechać i was odwiedzić - powiedziała i się uśmiechnęła. - Choć! Zrobiłam babeczki, wiem jak bardzo je lubisz. - Tak, można by rzecz, że je kochałam nad życie. Wypieki mojej babci zawsze były najlepsze na świecie.
- Ostatnio poznałam pewnego chłopaka, z którym się zaprzyjaźniłam. Dzisiaj do nas przychodzi.
- Czyżby miłość? - zapytała, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Z nim?! Nie! - krzyknęłam, a moja babcia się tylko zaśmiała. - Idę do siebie - powiedziałam i ruszyłam w stronę schodów. Otworzyłam drzwi do pokoju i pierwsze co zrobiłam to położyłam się na łóżku. Ten dzień był naprawdę męczący. 10 minut później postanowiłam się przebrać w coś luźniejszego, ponieważ w rzeczach, które byłam ubrana było mi niewygodnie. Zdecydowałam się na leginsy, białą bokserkę i ogromną, szarą bluzę. Resztę czasu spędziłam na przeglądaniu Tumblr'a i Facebook'a. Zanim się obejrzałam była już godzina 19:00, a chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam na dół i poszłam je otworzyć.
- Luke! - krzyknęłam i go przytuliłam.
- Hej Megan. Widzę, że się stęskniłaś - powiedział i się szeroko uśmiechnął.
- A żebyś wiedział - również się uśmiechnęłam. - Choć! - powiedziałam i zaciągnęłam go do salonu. Nagle zobaczyliśmy moją babcie. Będzie się działo... 
- Kogo ja tu widzę? Czy to ten chłopak, o którym mówiłaś Meg? - spytała starsza kobieta.
- Tak , babciu to jest Luke , Luke to jest moja babcia - przedstawiłam im sobie.
- Lucyfer? - spytała kobieta.
- Luke - poprawił ją blondyn.
- Lucyfer.
- Mam na imię Luke - powiedział lekko zdenerwowany. Powstrzymywałam śmiech zakrywając usta dłonią.
- Dobrze już dobrze idźcie sobie nie będę wam przeszkadzać - powiedziała babcia.
- Dobrze babciu - odpowiedziałam.
Razem poszliśmy do salonu i zaczęłam się śmiać, a Luke lekko się zawstydził i po chwili tak jak ja wybuchł śmiechem.
- I co robimy panie Lucyferze ? - spytałam nadal się śmiejąc.
- To o nie jest śmieszne - mruknął.
- Dla mnie tak.
- Dobra już koniec. Co robimy?
- Chodź mam pomysł - uśmiechnęłam się chytrze, po czym zaciągnęłam go do mojego pokoju, który znajdował się na górze.
- Ładny pokój - powiedział.
- Dziękuję - powiedziałam. Mój pokój nie miał niczego czym mógłby się wyróżniać. Białe ściany i meble, wykładzina, duże łóżko na środku pokoju, a przed nim biurko z laptopem. Nic czym można się wielce zachwycać, i to mi odpowiadało.
Szukałam mojego telefonu, który powinien być gdzieś zakopany w moim łóżku. Gdy podniosłam jedną z poduszek, a następnie rzuciłam ją za siebie przez przypadek wpadła w Luke'a.
- Chcesz wojny?! - krzyknął i jednocześnie się zaśmiał rzucając we mnie poduszką.
- Ej! A to za co?!
- Za to, że rzuciłaś we mnie poduszką - powiedział i kolejny raz rzucił nią we mnie.
- O nie tak to nie będzie - powiedziałam cicho do siebie.
Szybko rzuciłam się na niego waląc go wszystkimi poduszkami, które znajdowały się w moim pokoju. Dopiero wtedy zaczęliśmy poważną wojnę, która trwała kilkanaście minut. Przez godzinę się wygłupialiśmy i bawiliśmy niczym małe dzieciaki z przedszkola. Gdy już zmęczyliśmy się zabawą Luke zamówił dla nas ogromną pizzę. Leżałam cała zdyszana razem z Lucyferem na podłodze.
- Fajnie było - powiedział i się uśmiechnął.
- No mam nadzieje, bo więcej cię nie zaproszę - powiedziałam po czym oboje zaśmialiśmy się.
- Będę cie częściej odwiedzał moja kumpelo - zaśmiał się.
- Dobrze, kumplu - również się zaśmiałam.
Cieszyłam się, że spotkałam takiego kochanego debila jak Luke. Pomimo tego, że znaliśmy się tak krótko czułam się przy nim jakbym znała go kilka dobrych lat.
Kilkanaście minut później oboje usłyszeliśmy dzwonek do drzwi co oznaczało, że dostawca z naszą pizzą przyjechał.
- Ja pójdę otworzyć, więcej będzie dla mnie - zaczął się śmiać i szybko pobiegł na dół.
- Oh Luke! Ty idioto! - powiedziałam i pobiegłam za nim. Gdy wkroczyłam do salonu zobaczyłam, że blondyn odebrał już pizzę.
- No chodź przecież ci jej nie zjem, nie dałbym rady zjeść jej sam - zaczął się śmiać.
- Pff, jasne - przewróciłam oczami.
Poszliśmy z naszą ogromną pizzą znowu na górę do mojego pokoju. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.
- Słyszałem, że coś się stało na stołówce - powiedział.
- Ugh tak... Nawet mi nie przypominaj, wstyd mi tak wszyscy dziwnie się na mnie patrzyli - powiedziałam.
- Dlaczego? Czyli, że ty też w tym uczestniczyłaś?
- Niestety tak... - odparłam.
- Opowiesz mi? Niall się ciebie uczepił, prawda?
- Tak - westchnęłam.
- To opowiadaj.
Zaczęłam mu opowiadać wszystko od początku jak to się zaczęło. O całej tej sprawie na stołówce i o tym co mi wtedy powiedział. Kiedy skończyłam spojrzałam na niego.
- Wpakowałaś się w poważne tarapaty mała. Z nim nie można zadzierać -oznajmił.
- Dlaczego?
- Sama zobaczysz. Znam Niall'a, jest zdolny do wszystkiego. Staraj się go unikać. Najlepiej nie patrz i nie odzywaj się do niego - ostrzegł mnie. 
- Okej - wydusiłam z siebie lekko oszołomiona.
- Pamiętaj zawsze będę przy tobie nie ważne co się stanie - powiedział i przytulił mnie, a ja wtuliłam się w niego jeszcze mocniej.
- Dziękuję.
- Nie masz za co - odparł i pocałował mnie w czubek głowy. 
Jeszcze kilka minut trwaliśmy w niedźwiedzim uścisku do póki Luke znów się nie odezwał: 
- Muszę iść, jest już późno - powiedział smutno i zaczął się podnosić.
- Musisz? - zapytałam.
- Niestety - westchnął. 
Razem skierowaliśmy się w kierunku drzwi.
- Dobranoc, mała - powiedział i mnie przytulił.
- Pa - odpowiedziałam i zamknęłam za nim drzwi. 
Nie miałam już na nic dzisiaj siły, więc poszłam do swojego pokoju, przebrałam się piżamę i położyłam w moim miękkim łóżku. Rozmyślałam chyba po raz setny nad tą całą dzisiejszą sytuacją. O tym co stało się w przeciągu tych kilku dni. O Luke'u, Niall'u i całej reszcie. Mam tylko nadzieję, że jakoś przeżyję ten rok. Chwilę później, nie wiedząc nawet kiedy, zasnęłam.

--------------------------------

Spodobało się? Jeśli tak, zostaw po sobie komentarz. :)
Madzia i Wera xx


#TeenageDreamFF